Social Icons

Studia humanistyczne= zmarnowane życie.

 Nawet osoby z bardzo precyzyjnym, zawodowym doświadczeniem zatracają się na rynku pracy. Wszystko to jest wynikiem ogromnej liczby studentów w Polsce ( jednej z największej na świecie). Nie łudźmy się. Nie każdy znajdzie pracę po budownictwie, energetyce czy biotechnologii. Ale w dużo gorszej sytuacji są absolwenci kierunków humanistycznych. Zapraszam do czytania komentarzy.

49 komentarzy:

  1. Popieram w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Z wypowiedzią autora zgadzam się, ale nie do końca. Otóż sam jestem inż. pracuję w swoim zawodzie. Wydaje mi się, że pracę w swoim zawodzie dostałem dlatego że 2 lata temu na serio nie było aż tak dużego problemu ze znalezieniem pracy jako inż. (miałem też "szczęście"). Nie wszyscy moi znajomi robią to co lubią czy nawet pracują w pokrewnych zawodach. Dzisiaj z perspektywy 2 lat mogę powiedzieć (stąd też "szczęście" w cudzysłowiu), że gdybym nie dostał tej pracy to już by mnie tu nie było. Niestety ale praca inż także jest daleka od kokosów. Niestety ale inż nie daje rady opłacić ze swojej pensji mieszkania itd. Niestety ale inżyniera nie stać na żadne luksusy. Inżynier ma tylko pracę, która jest zgodna z jego wykszt. i zainteresowaniami. Nic pozatym. Bieda. Gdybym miał inny zawód i nie dostał pracy już by mnie tu nie bylo i może miałbym już dzis na tyle dużo zgromadzonych środków żeby żyć w miarę luksusowo i spokojnie. To tyle z wizji "cudownego" życia inżyniera w tym kraju. sven

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście Panie Sven, ma Pan rację. Jednakże może Pan przynajmniej mieć to uczucie iż lata studiów nie były czasem straconym. Myślę jednak że będzie lepiej w tej materii. Jak kiedyś zgasną światło to nasze "elyty" nabiorą szacunku do inżynierów.

    OdpowiedzUsuń
  4. kurwa synu bredzisz , lol to jedyne co moge napisac o tym gownie!

    OdpowiedzUsuń
  5. wyleciałem z polibudy na pierwszym roku

    nie podszedłem do sesji

    w semestrze byłem przez 2 tygodnie na uczleni

    a i tak mam pracę w zawodzie :)

    głupi to ma szczęście

    ale prawda jest taka jak to autor ujął

    "Wszystko wymaga ciężkiej pracy ..."

    OdpowiedzUsuń
  6. myslisz idioto w chuj ciety z dupy, ze wykop to programisci ( co maja problem z rozrozniem zmiennej od stalej) popra twoja brednie kurwa stary jebnij sie w glowe, jakies gowno piszesz az chce sie srac, stary chyba Ci wchodzil do wanny albo stara Cie nie kochala koledzy smiali sie w niebloglosy z towoich sandalow, nie pisz prosze nie zabijaj kurwa smiechem !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli ktoś bluzga i nie stosuje zasad gramatyki, to jest humanistą czy ścisłowcem? Bo to coś, co aspiruje do miana konstruktywnej wypowiedzi powyżej, jest chyba jakimś kiepskim żartem internetowego trolla. A kysz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tekst genialny, mała sugestia by autor nie wahał się przed usunięciem debilnych komentarzy jak ten wyżej. Pozdrawiam, nie z wykopu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja również się zgadzam i taka jest prawda tyle kulturoznawców tyle socjologów... no normalnie na każdą rodzinę patologiczną jeden socjolog by starczył hehe... a ta "konstruktywna" krytyka parę komentarzy wyżej... skoro krytykuje tak zażarcie to raczej jest "humanistą" i pokazuje poziom dzisiejszych humanistów.

    Dla jasności również jestem pełen podziwu dla prawdziwych humanistów, którzy są w tym dobrzy... ale prawda jest taka że ludzie idą na kierunki humanistyczne bo na nich można nic nie robić i dostać dyplom za free... wybiera się studia na zasadzie "bo tam łatwo" a potem kończy studia i żałuje że wybrało takie kierunki (kilka znajomych - częściej kobiet to przykłady właśnie takich zachowań)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja również się zgadzam i taka jest prawda tyle kulturoznawców tyle socjologów... no normalnie na każdą rodzinę patologiczną jeden socjolog by starczył hehe... a ta "konstruktywna" krytyka parę komentarzy wyżej... skoro krytykuje tak zażarcie to raczej jest "humanistą" i pokazuje poziom dzisiejszych humanistów.

    Dla jasności również jestem pełen podziwu dla prawdziwych humanistów, którzy są w tym dobrzy... ale prawda jest taka że ludzie idą na kierunki humanistyczne bo na nich można nic nie robić i dostać dyplom za free... wybiera się studia na zasadzie "bo tam łatwo" a potem kończy studia i żałuje że wybrało takie kierunki (kilka znajomych - częściej kobiet to przykłady właśnie takich zachowań)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak, przecież logiczne, że kończąc taką fizykę otwiera się przed nami wachlarz niezwykle dochodowych prac - w uznanych przedsiębiorstwach pokroju Żabki czy Castoramy. Po budowlance na przykład, jeśli nie mamy odpowiednich znajomości, możemy doskonalić swoje umiejętności w zakresie budowania altany u bogatszego sąsiada za flaszkę czy dwie. Po architekturze, jeśli znów brak pleców czy pieniędzy na uruchomienie czegoś samemu, możemy raz na pół roku łapać jakieś zlecenie - w sam raz, żeby opłacić ciągłość naszej przynależności do izby architektów czy innego ustrojstwa, które wydaje nam uprawnienia. Życie jak w Madrycie.

    Światopogląd autora jest nie tyle ograniczony, co po prostu całkowicie zamknięty. Pomijając już ignorancję (studia prawnicze niedochodowe? Jak ktoś się dobrze uczy dostanie się i bez znajomości, po egzaminie, na aplikację, a jak pozostaje na drodze lenistwa, to i po AGHu skończy na wózku widłowym) czy używanie pojęć nie do końca znanych (polecam zapoznać się z różnicą w historycznej a aktualnej definicji słowa "humanista" - kutas też kiedyś był najnormalniejszą częścią elementu garderoby) rzuca się po prostu z wręcz ksenofobiczną pasją na przedstawicieli innych kierunków niż te, które uważa za dobre. Czy na informatyce uczą, jak "posadzić drzewo"? Czy na architekturze uczą, jak upiec ciasto? A może lekarz umie zbudować sobie dom? Mogą to zrobić tak samo jak każdy humanista - douczając się w danej dziedzinie. Bo kierunek studiów nie determinuje całego Twojego życia, autorze - jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś, to może właśnie odkryjesz, że mimo skończenia (załóżmy) studiów ścisłych i tak możesz czytać beletrystykę.

    OdpowiedzUsuń
  12. ale taka jest prawda (jestem na informatyce) na roku było na początku powyżej 100 osób ale jak zobaczyli że trzeba się uczyć zostało 30 a to dopiero pierwszy rok. Lepiej iść na kierunki nietechniczne gdzie jest łatwiej dostać dyplom. Wystarczy przychodzić i voila dyplom gotowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. A na prawie jest niby lżej? Studenci po prostu nie odchodzą, bo ciężko się dostać i kto chce iść, ten z reguły wie, na co się pisze. A spora część po prostu odpada po kolejnych semestrów. No ale to przecież "dyplom za nic", jak twierdzi autor. Tiaa...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zastanawiam się, jakie jest Wasze zdanie na temat studiowania języków obcych (które w pewnym sensie należą do studiów humanistycznych), typu filologia germańska, francuska, angielska, japońska, etc.

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja sobie studiowałem dziennie, miałem wyjebane, zacząłem zawodowo realizować swoje zainteresowania (związane z owym kierunkiem technicznym, ale z wiedzą aktualną nie zaś przedawnioną 20 lat temu), wyleciałem siebie z uczelni (olałem), teraz po równym roku roku jestem w trakcie rejestrowania swojej firmy a studiuje sobie zaocznie, dalej na tym samym kierunku - ale już na innej uczelni. Uważam, że studia wcale nie są specjalną podstawą do wykonywania zawodu zgodnego z zainteresowaniami - no chyba że potrzebny jest odpowiedni papier który do tego uprawnia - bez pomyślunku, jaj bądź pleców nawet z tytułem dr inż. poza uczelnią niewiele człowiek zdziała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlaczego odwołujesz się do filozofów?? Jakby oni mieli bardzo źle, Palikot jest filozofem i jak widać ledwie wiąże koniec z końcem. I wielu innych ludzi, którzy zarabiają więcej kasy niż Ty jako ten super fajny.

    To są studia, które uczą życia, samo krytyki, pewnosci siebie i wartości czegoś co wielu by się przydało gdy krytykuja innych.

    Nie mialem problemow z matematyka czy fizyka z polskim i historia. A poszedlem na filozofie z umiłowania mądrości. A to w czym będe pracować zależy odemnie nie od studiów, bo jeżeli jedynym kierunkiem w którym się ktos rozwija jest kierunek jego studiów to średnio wartościowy z niego człowiek.

    Wystarczyło powiedzieć, że dobrze bybylo gdyby na tych studiach był duzo wyzszy poziom, aby z danych kierunkow wychodzila elita, ktora pozniej bedzie miala wplyw na wychowanie Twoich dzieci. To prawda, ze mamy mase humanistow, ktorzy nie radza sobie z zyciem, bo poprostu skonczyli uczelnie bo ja skonczyli tak jak robili to ich znajomi.

    Na moim wydziale filozofii, prodziekan filozof jest mechanikiem kwantowym i specjalista od AI. Kolejna czesc kadry jest cenionymi, na swiecie i w polsce naukowcami. Jezeli nie masz pojecia o kierunku, ktory rozwija w kazda strone to go nie oceniaj, jezeli nie mialem stycznosci z ludzmi, dla ktorych filozofia to czesc zycia.

    Tak samo jak po politechnikach sa specjalisci, ktorych nich nie chce zatrudnic bo sa patalachami( co prawda na obecnym cisnieniu i tak ich sie zatrudnia, dzieki czemu stan polskiej infrastruktury jest taki jaki jest), tak samo i po filozofii sa ludzie, ktorzy skonczyli te studia poniewaz mieli szczescie.

    Zamien kilka slow z kim kto skonczyl owy kierunek, to bedziesz wiedzial o co mi chodzi. Z kims kto naprawde widzial w tym cel. Sa to ludzie na poziomie, z klasa i kultura.

    ;-) Na filozofie, latwiej sie dostac niz ja skonczyc, odnosilem sie tutaj akurat do bardzo dobrego wydzialu filozofii jaka jest na UMCSie w Lublinie. Wiec nie wiem jak jest gdzie indziej, jaka jest kadra i jaki jest poziom.

    Miłego dnia, pozdrawiam Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  17. autor najpewniej jest inżynierem wykładającym chemie w Tesco ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. A Pan powyżej mnie zapewne "prawnikiem" na pierwszym roku studiów którzy snuje się po korytarzach w garniturze z laptopem w łapie. Kochani, kochani, jak napisał autor, upadek będzie bolesny ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Co mówi inżynier do absolwenta prawa?
    - Poproszę kebaba :)

    OdpowiedzUsuń
  20. a wasz po studiach scisłych nie?

    Cóż artykuł można podsumować tylko w jeden sposób: stereotypy bardzo ograniczają człowieka.

    Z wyrazami współczucia dla autora tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Poniekąd się zgadzam. Poniekąd - bo faktycznie na studia humanistyczne przyjmuje się zbyt wiele osób, co często skutkuje mizernym poziomem zajęć. Na tym koniec, jeżeli chodzi o moją zgodę z wyrażonymi przez Ciebie poglądami.

    Najgorszego sortu demagogią jest bowiem twierdzenie, że dla humanistów nie ma pracy. Studiuję filozofię i polonistykę na UJ (oba kierunki w trybie dziennym/stacjonarnym, zamknąłem niedawno trzeci rok). Od roku mam pracę w branży (tj. w wydawnictwie), która razem ze stypendium naukowym zapewnia mi 1200-1500 zł miesięcznie. Całkiem przyzwoicie, jak na człowieka bez dyplomu. Takich osób jest więcej - a wrzucanie wszystkich studentów kierunków humanistycznych do worka z napisem "kretyni" jest po prostu nadużyciem.

    Last but not least - być może to naiwne, ale ktoś wiedzę o tych wszystkich Platonach, Kochanowskich, Rabelaisach i Flaubertach przekazywać dalej po prostu musi. Chyba, że uśmiecha Ci się wizja świata, w którym szczytem przeżycia intelektualnego będzie obcowanie z kolejnym odcinkiem "Włatców móch" czy "arcydziełami" Paulo Coelho...

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja to pierdole...

    OdpowiedzUsuń
  23. Sądząc po wpisach z wyrazami na k..., h..., p...
    Polska jest krajem humanistów nowego gatunku.
    To gnojki niegodne splunięcia. Takim nie pomagam ani nie dyskutujez nimi.
    Co do meritum , to niestety ani polscy "ścisłowscy" ani "filozofowie" nie stanowią światowej czołówki.
    No bo skąd- kiedy w większości to ćwiercinteligenci w pierwszym pokoleniu, którzy mają dobrze opanowaną łacinę(kuchenną)
    Proszę mnie przypomnieć jakichś wybitnych "ścisłowców" ,którzy coś istotnego wnieśli do (poza teoretykami matematyki jak Banach)do odkrywczych nowych technologii. Ja poza Janem Szczepanikiem(absolwent seminarium nauczycielskiego) i Łukasiewiczem (aptekarz) innych nie pamiętam.
    Produkcja masowa politologów,MBA, filozofów, speców od PR, HR powoduje powstanie masy młodych skaleczonych ludzi którzy kiedy się przekonają ,że swoimi dyplomami mogą podetrzeć tyłek - kończa na przysłowiowym zmywaku w GB., albo zakładają swoje "byznesy" typu kiosk z hamburgerami i ma żal do całego świata...
    Ostatnio gdy już nie ma "branki" do armii być może trochę to się zmniejszy ten pęd do uzyskania jakiegokolwiek dyplomu.
    Niestety jest wielu młodych ludzi którzy z niezrozumiałych powodów sądzą że gdy będą mieli dyplom jakielkolwiek pseudo uczelni będą czymś lepszym. Życzę im aby kiedś przekonali się ,że to nieprawda...

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej!
    Zacze od tego, ze sam jestem studentem prawa obecnie na 4ym roku, powiem więcej jestem urodzonym, jak by to ujął kolega piszący artykuł: "humanistą". Doszedłem do podobnego wniosku kształcenie prawnika trwa bardzo dłu i zanim zacznie się zarabiać lepsze pieniądze to jest się bliżej końca niż początku ;->
    Dlatego postanowiłem nauczyć się matmy i wziąść drugi kierunek. Poświęciłem sporo czasu na nadrobienie zaległości i jako drugi kierunek wybralem rachunkowość. Zwalczyłem w końcu tą matme i sądze że została ona swtorzona dla bezmógowców 0 inwencji, 0 nowatorstwa tylko logiczna metoda i cel, ale okazało się to być bardzo praktyczne. Dziś pracuje w kancelarii biegłych rewidentów jako księgowy i dopiero gdy zdobyłem wiedze z zakresu nauk ścisłych doarło do moich pracodawców, że jeste również studente prawa. EUREKA! Dzięki matematyce pomimo mojego zdania na temat tego przedmiotu zostałem zauważony przede wszystkim jako humanista. Wniosek niestety matmy każdy musi się nauczyć i to dobrze, po to by móc potem robić to co lubi, dlatego matura z matmy to trafiony pomysł. Wniosek drugi: matematyki każdy może się nauczyć, słowo honoru przez całe LO byłe mniej niż przeciętny ze ścisłych przedmiotów;
    Wniosek trzeci: warto w to zainwestowac czas, bo satysfakcja nieziemska;
    Uwaga pierwsza: prawo to nie jest tak do końca humanistyczy kierunek, warto to zauważyć trzebamieć jakiś dryg do wyciągania wniosków i sprawnego posługiwania się logiką, wkuwanie na pamięć przepisów ustaw może i działa i jest warunkiem zaliczania egzaminów ale to mało ekonomiczne podejście
    Uwaga druga: wiedza humanistyczna jest potrzebna i to bardzo, na tym samym poziomie co wiedza ścisła ponieważ świat należy poznawać od obu stron. Jednak w procesie dydaktycznym na podstawie własnego doświadczenia przyznaje pierwszeństwo przedmiotom takim jak: matematyka i fizyka(z tym walcze teraz)
    Uwaga trzecia: to wszystko to i tak filozofia ;]

    OdpowiedzUsuń
  25. W czsie czytania notaki na temat wyższości studiów "ścisłych" nad humanistycznymi nasuneły mi się następujace wnioski:
    1. Prawdą jest to, iż studentów na kierunakch humanistycznych jest zbyt wiele;
    2. Nie jest prawdą, iż są to studia łatwe, gdzie dyplom dostaje sie od ręki. Najlepszym przykładem jest wcześniej wspomniana filozofia, zapewnie tak jest z różnego rodzajami filologiamii;
    3. Ukończenie kierunku "ścisłego" nie musi powodować, iż ktoś otrzyma dobrą pracę.
    4. W Polsce brakuje korelacji pomiędzy rynkiem pracy a kierunkami studiów - wszak potrzebujemy przedstawicieli handlowych, agentów OFE itp.;
    5. Trzeba pamiętać, iż wiele osób spełnia studiując kierunki humanistyczne, takie jak historia, kulturoznastwo itp.;
    6. Typowe kierunki ścisłe, takie jak matematyka, fizyka teorytyczna nie są łatwe i nie zapewniają dobrej pracy. Być może podobnie jest z innymi kierunkami tego pokoroju;
    7. Polski rynek pracy jest patologiczny, gdyż około 55% to rynek utajony, czyli należy mieć szczęście lub znajomości w otrzymaniu dobrej posady, co niezawsze związane jest z ukończonym kierunkiem studiów;
    8. Mam nadzieję, iż autor tej krótkiej notaki lubi czytać gazety i oglądać programy telewizyjne, chodzić do teatru (chyba, iż ścisłowcy ograniczają rozrywki do technoparty i spędzania całych dni w marketach), gdyż w tych dziedzinach pracują absolwencji studiów humanistycznych.

    OdpowiedzUsuń
  26. w 100% zgadzam się z autorem. Polska powinna dawać dużoooooooo mniej kasy na uczelnie humanistyczne, a inwestować uczelnie politechniczne <=> sytyłacja na rynku pracy by się poprawiła. Pracodawcy potrzebują ludzi inteligętnych, a matematyka to filtr, który odziela inteligęcję od hołoty.

    OdpowiedzUsuń
  27. Najbardziejsze są takie kwiatki: "Dlatego postanowiłem nauczyć się matmy i wziąść drugi kierunek".
    Ta dyskusja jest po prostu żałosna.

    OdpowiedzUsuń
  28. W ogóle nie warto studiować. Strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Najbardziej bolesny to będzie upadek tych, co teraz pod wpływem propagandy pójdą na studia techniczne, które ich nie interesują, za to dają niby-gwarancję zatrudnienia. Powtarzam się pewnie, ale jak ktoś ma ambicje kasjera czy ochroniarza, to mu najlepsze studia nie pomogą. Po PW też możesz obsługiwać kalkulator w laboratorium - czy to lepsze, niż bycie "asystentem prawnym" po 5 latach wkuwania kodeksów? Jeśli chcecie wprowadzać jakieś ograniczenia liczby studentów poza tymi, które nakładają same uczelnie, to ja proponuję takie: "Dobrze, zakwalifikował się pan, teraz ostatnia formalność - proszę nam przedstawić co najmniej dwa pomysły pracy w zawodzie, jaką chciałby/mógłby pan wykonywać po ukończeniu tego kierunku."

    OdpowiedzUsuń
  30. Moja znajoma jest po politechnice, magister inżynier - od dwóch lat nie może znaleźć pracy, a z UP zaproponowano jej dwa razy staż za 600 zł miesięcznie, lub pracę w Zarze jako sprzedawca. Skończyła więc konkretne studia inżynierskie i będzie składać bluzki w galerii, na równi z dziewczynami po handlówce lub maturze.

    OdpowiedzUsuń
  31. "Moja znajoma jest po politechnice, magister inżynier - od dwóch lat nie może znaleźć pracy, a z UP zaproponowano jej dwa razy staż za 600 zł miesięcznie, lub pracę w Zarze jako sprzedawca. Skończyła więc konkretne studia inżynierskie i będzie składać bluzki w galerii, na równi z dziewczynami po handlówce lub maturze. "
    Bo o staże, praktyki, kursy i pracę trzeba się już starać w trakcie studiów, nawet inżynierskich, a nie tylko się prześlizgiwać od sesji do sesji i nie dawać z siebie nic ponad to, co jest wymagane; a czasem trzeba się rzucić na głębszą wodę i np. wyjechać ze swojej pipidówy za pracą... No i nie liczyć od razu na 10 tysi i kierownicze stanowisko.
    Tak naprawdę najbardziej liczą się obrotność i pracowitość.

    OdpowiedzUsuń
  32. Oj zgadzam się z autorem!!!!!!!

    Politologia, europeistyka, stosunki międzynarodowe... Bójcie się Boga... No, chyba, że naprawdę w tym siedzicie i jesteście pasjonatami.

    Skończyłam studia w tym roku (na renomowanej uczelni) i mam wrażenie, że nie umiem NIC. Z żadnych systemów politycznych, prawa europejskiego czy gospodarczego nic nie pamiętam. Czuje się, jakbym przesrała 5 lat.

    Nie mam pojęcia co ze mną będzie, ale wątpię, że zostanę w kraju. Wolę podjąć jakąś "hańbiącą dla wykształconego człowieka pracę" zagranicą. Przynajmniej kasę będę miała.

    Żenada...


    Na koniec: MATURZYŚCI! Nie pchajcie się na jakikolwiek kierunek tylko dlatego, że w PL jest presja rozpoczęcia studiów zaraz po LO. Zróbcie sobie rok/ dwa przerwy... Zastanówcie się, co tak naprawdę Was interesuje i czym moglibyście się w przyszłości zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, zamiast owczego pedu stada, czas sie zastanowic co sie chce robic i jaki ma sie pomysl na siebie. To jest wazne.

      Usuń
  33. Generalnie prawie ze wszystkim się zgadzam, ale jak się tak dobrze rozejrzeć to nie ma pewnych zawodów po których zawsze jest praca. Nawet lekarze bywają bezrobotni. Jak jest np. z pracą dla informatyka?

    OdpowiedzUsuń
  34. Mozna zgodzic sie z autorem co do problemu ksztalcenia na studiach w ogole. Nie mozna jednak zgodzic sie z tym, ze humanisci nie sa w stanie znajdowac pracy. 10 najbardziej pozadanych obecnie przez pracodawcow zawodow nie istnialo jeszcze 10 lat temu. Studia nie maja uczyc tylko wiedzy. Przeciez po politechnice znakomitym architektem nie zostajesz od razu. Tu jest problem co do jakosci ksztalcenia. Studia nie przygotowuja do zycia w sensie praktycznym. Program zajec na wszystkich kierunkach w Polsce nie uczy jak szybko sie specjalizowac w danej dzidzinie i jak szybko uczyc sie nowych rzeczy, zeby moc te specjalizacje zmienic. Moje pokolenie (a jestem swiezo po studiach) bedzie zmienialo swoj ZAWOD (nie prace) okolo 7 - 8 razy do czasu przejscia na emeryture. Tego wymaga od nas rzeczywistosc, do ktorej nie jestesmy przygotowyani.

    OdpowiedzUsuń
  35. beznadziejna, jednostronna i mało inteligentna opinia. zero refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  36. Czy kierunek Historia też zalicza się do studiów humanistycznych bo nikt go nigdy nie wymienia ? czy rożne filologie też są stratą czasu??

    OdpowiedzUsuń
  37. w kancelarii biegłych rewidentów jako księgowy:] lol zajebiście ciekawa praca:] ZIEEEWW!

    OdpowiedzUsuń
  38. Popieram. Niech będą, ale niech aż tylu ich nie będzie! Naprawdę nie rozumiem, dlaczego na uczelniach jest 200 politologów, skoro mogliby przyjąć chociażby 30...

    OdpowiedzUsuń
  39. Jeżeli ktoś pisze, że student kierunków humanistycznych marnuje życie - współczuję wąskich jak odbyt horyzontów. Moja siostra studiowała dziennikarstwo i komunikację społeczną we Wrocławiu i obecnie pracuje przy produkcji filmów dla TVP. Może nie zarabia bardzo dużo, ale to jest naprawdę coś móc pracować z kimś takim jak Marcin Bradke. Jeśli autor tekstu uważa, że ukończenie politechniki sprawia, że będzie się miało 10 000 na rękę, Audi A8 i willę z basenem to znaczy, że jest co najmniej ignorantem. Sam studiuję filologię polską i jestem z tego dumny, mam cele, mam wytyczony szlak i w dupie spinaczy z politechniki, którzy szczycą się tym, że są na kierunku technicznym. Wielu z nich nie zna podstaw z zakresu humanistyki, ja z matematyką wcale problemów nie mam, znam wiele praw fizyki, chemii, czuję się swobodnie w zakresie geografii. Żadne studia nie dają pracy od razu, dopiero doświadczenie. Dlatego ta pożałowania godna wojenka humanistów ze ścisłowcami dowodzi tylko temu, że Polakom najlepiej wychodzi kłócenie się. Zgadzam się co do finansowania studiów technicznych, ale kochani, literaci, filozofowie i prawnicy są tak samo potrzebni jak inżynierowie, matematycy czy farmaceuci. Mądry człowiek doskonale o tym wie i poszerza swoje granice w obydwu kierunkach, natomiast głupi piszą artykuliki i komentarzyki pełne bluzgów i błędów. A ja po filologii polskiej przynajmniej będę potrafił pracować z tekstem. Jeśli ktoś kwestionuje umiejętność edycji tekstu, sporządzania go, korekty, itp., to niech lepiej się nie kompromituje swoją ignorancją. Pozdrawiam wszystkich głodnych wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
  40. "studiuję filologię polską i jestem z tego dumny, mam cele"

    czyli:
    Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero.

    OdpowiedzUsuń
  41. Chuj w dupę z takim propagandowym i płytkim artykułem. Wkurwiające są te stereotypy. Jeb się na ryj autorze.

    OdpowiedzUsuń
  42. bo na studia związane z naukami społecznymi, filologicznymi i humanistycznymi nie idzie się po to, żeby po nich "pracować" w "zawodzie", bo nie jest to "zawód" w takim rozumieniu, jaki ma miejsce np. w szkołach zawodowych. praca po takich kierunkach jest - na uniwersytetach, praca naukowa, rzecz jasna. chyba nikt, albo osoba bardzo naiwna spodziewa się innej pracy. ja jako już niedługo absolwent kulturoznawstwa nie szedłem na ten kierunek w celu znalezienia po nim jakiejś dobrze płatnej pracy, tylko w celu rozwinięcia swojej wiedzy z takiego zakresu, jaki mnie interesował i interesuje: antropologia kultury, socjologia, filozofia, antropologia współczesności, historia kultury, historia filozofii, psychologia, teorie kultury, teorie literatury itd. Są to rzeczy, które bardzo rozwijają świadomość, pomagają zrozumieć świat i ludzkie zachowania, są też swoistym przykładem na to, jak nie należy się zachowywać tj. nie kopiować bezsensownych zachowań ludzi w społeczeństwie; widząc pewne mechanizmy i rozumiejąc je, wyzwalamy się spod jarzma kultury, mamy wybór i możemy cieszyć się większą dozą wolności od przeciętnego Kowalskiego, którego analizujemy poprzez tak wiele pryzmatów, o których ten Kowalski nawet nie słyszał. od tego są takie studia, nie od zapewniania młodym JAPISZONOM startu w karierze i dobrej pozycji w wyścigu szczurów ku "sukcesowi", który my rozumiemy nieco inaczej, nie wszyscy, ale ci, którzy na prawdę te studia traktowali jak coś, co zaspokaja ich potrzebę wiedzy o świecie, a nie przykry obowiązek i oczekiwania rodziców czy też myśl, że wypada mieć dziś wyższe wykształcenie. jeśli ktoś myśli o karierze w jakiejś obłudnej korporacji, to musi być na prawdę głupi, ale i tacy studenci się trafiają, niestety, nierzadko. Jakiś procent absolwentów naszych kierunków będzie w przyszłości zasilał akademickie gabinety i prowadził nasze Uniwersytety. reszcie pozostanie wiedza, a sporej części świadomość zmarnowania kilku lat życia na chodzenie na zajęcia, które ich nie interesują, pobieżne czytanie lektur, których nie rozumieją i siedzenia jak ćwoki na konwersatoriach, na których nie potrafią się sensownie wypowiedzieć. ci ludzie nie powinni byli nawet zdać matury, ale dziś mamy takie czasy, że każdy burak ją zdaje, a procentowo na studiach intelektualistów jest może 10%, reszta jest tam zupełnie bez sensu, licząc chyba na to, że dyplom pomoże im znaleźć dobrze płatną pracę. nie tędy droga.
    a co do ogłoszeń z pracą w internecie, to powinniście wiedzieć, że dziś (nadal) zdecydowana większość ludzi znajduje pracę przez polecenie/znajomego/protekcję/znajomości etc., natomiast przez ogłoszenia z pracą tylko około 10%.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. Na wstępie zaznaczę, że sam jestem świeżo upieczonym absolwentem anglistyki (na razie licencjat), a dokładniej studiów w zakresie przekładu, w związku z czym - wbrew obiegowej opinii - mam wyuczony zawód, którym jest tłumacz.
    Z moim przedmówcą (przedkomentatorem?) zgadzam się w kwestii szerokich horyzontów i powodów, dla których wybiera się studia humanistyczne (dzięki wiedzy tam zdobytej wiem, że kariera w wielkiej korporacji, to jedna z ostatnich rzeczy, które by mnie interesowały).
    Z autorem tekstu łączy mnie niechęć do prostej klasyfikacji typu humanista albo ścisłowiec, zwłaszcza, że wspomniane kryteria rzeczywiście są powszechnie przyjmowane. Za to bardzo mnie irytuje wrzucanie wszystkich nie-inżynierów do jednego worka, podział nauk jest dużo szrszy, w związku z tym absolwent przekładu na filologii szwedzkiej (swoją drogą, przez popularność szwedzkich kryminałów świetna perspektywa pracy jako tłumacz) nie ma nic wspólnego z absolwentem politologii ze specjalizacją w systemach politycznych UE. Nie próbuję tu udowadniać wyższości jednego nad drugim, chcę tylko powiedzieć, że bardzo łatwo i wygodnie jest tworzyć prosty podział na dwie kategorie, a świat w rzeczywistości jest dużo bardziej skomplikowany. Chociaż przyznaję, że jest chyba jeden rodziaj prostego podziału, który byłbym skłonny przyjąć, jest to klasyfikacja na ludzi mądrych i matołów (niezależnie od determinantów ich głupoty).
    W 100% zgadzam się co do jednego, a mianowicie, że do czegokolwiek wartościowego dochodzi się ciężką pracą. A to wcale nie oznacza, że ciężko pracuje się tylko na polibudach, wszędzie indziej jest "lajt". Dziwnym trafem moje studia zaczęło ponad 100 osób, skończyło niecałe 40, wielu myślało, że jak humanistyczne, to nic nie trzeba robić, jak po kilku miesiącach kazali nam czytać Shakespeare'a w oryginale, to im się odechciało.

    P.S. Autorowi polecam poczytać zasady stylistyki interpunkcji języka polskiego, bo byków "trochę" się narobiło.

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie zgadzam się z autorem tego artykułu. Powodzenie w życiu zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE od własnej zaradności. Żadne recepty na sukces typu wybierz Informatykę/Budownictwo czy inne studia techniczne ,bo będzie praca nie są skuteczne. Trzeba wybrać pracę zgodną z zainteresowaniami a nie zapotrzebowaniem na rynku pracy, gdyż ono się zmienia. Zaradny humanista > lipny inżynier.

    OdpowiedzUsuń
  46. Prawnik tutaj kompletnie nie pasuje. Chociaż fakt że tam trzeba być bardziej zdolnym od innych żeby się przebić, więc jest duże ryzyko.

    OdpowiedzUsuń
  47. "a matematyka to filtr, który odziela inteligęcję od hołoty"
    Matematyka prawdziwa "akademicka", ale jej nie uświadczysz ani w Lo ani na studiach typowo technicznych. Nie wymaga ani samodzielnego myślenia, ani kreatywności - każdy może jej się nauczyć jak wszystkiego, bo na polibudzie to się uczy schematów i się automatycznie i szablonowo rozwiązuje te zadania według danego schematu. To nie studia matematyczne. Więc nie jaraj się inteligencie techniczny że się nauczyłeś zadań według instrukcji obsług. Matematyka wymaga jedynie systematyczniej pracy, bo tu się jedno łączy z drugim.Uwierz mi mówi Ci to studentka matematyki.
    Co do prawa - to ja bym go nie wrzucała to worka z innymi " socjologiami" ( oczywiście szanuje socjologów ) bo to jednak studia dające konkretny zawód. A jak ktoś jest taki głupi jak piszący wyżej księgowy i czegoś tam nie umie, to niech sie nie pcha na taki kierunek jak prawo, bo tam trzeba naprawdę mieć łeb żeby zrobić karierę w zawodzie.

    OdpowiedzUsuń
  48. Jako studentka matematyki miałam na myśli że matematyka to trudna dziedzina i piękna, ale ta "akademicka", a nie tak na polibudzie gdzie się wystarczy schematów nauczyć i pod nie robić.

    OdpowiedzUsuń