Social Icons

Featured Posts

Oglądanie sportu w TV- ukryty idiotyzm.

Rozpatrując sprawę obiektywnie i racjonalnie, każdy myślący człowiek dojdzie do wniosku, iż oglądanie sportu w telewizji, przynosi takie same „korzyści” jak śledzenie durnego serialu. Jest to po prostu bezmyślne marnotrawienie czasu. Szczytem idiotyzmu, powszechnego zresztą, jest łączenie sportu z patriotyzmem. Doprawdy, złoty medal danego tego czy innego zawodnika, nie sprawi że nagle w Polsce zmaleje bezrobocie czy skrócą się kolejki do lekarzy. Nawet 100 złotych medali nie wpłynie w najmniejszym stopniu na sytuacje narodu. Okrutną prawdą jest fakt, że sukcesy sportowe oznaczają korzyści wyłącznie dla sportowców. Widz poza krótką chwilką ułudnej i fałszywej dumy narodowej nie zyskuje nic. Traci natomiast masę czasu, który mógłby być przeznaczony na czynności konstruktywne czy po prostu zwyczajnie przyjemne.

Nie dajmy więc sobą manipulować. Nie pozwólmy by wmawiano nam, że złoty medal to sukces narodu. To prosty chwyt, by przyciągnąć lud przed telewizory. Także zamiast co środę oglądać facetów w krótkich spodenkach uganiających się piłką, róbmy to sami na podwórku. Zamiast patrzeć na skoki młodych chłopców na nartach, poczytajmy coś dobrego, posprzątajmy piwnice, pouczmy się angielskiego, zabawmy się z dziećmi lub najzwyczajniej w świecie pośpijmy dłużej, by jutro wstać rzeżkim i gotowym do pracy.


Nie marnujmy czasu, bowiem sosna na nasz futerał już rośnie. 

Studia humanistyczne= zmarnowane życie.

 Nawet osoby z bardzo precyzyjnym, zawodowym doświadczeniem zatracają się na rynku pracy. Wszystko to jest wynikiem ogromnej liczby studentów w Polsce ( jednej z największej na świecie). Nie łudźmy się. Nie każdy znajdzie pracę po budownictwie, energetyce czy biotechnologii. Ale w dużo gorszej sytuacji są absolwenci kierunków humanistycznych. Zapraszam do czytania komentarzy.

Zmarli bohaterowie z tamtych lat.

Peter Thorton  ( Dana Elcar) 
http://en.wikipedia.org/wiki/Peter_Thornton_(MacGyver)
Piekielnie inteligentny i wyrozumiały szef i przyjaciel  Macgyvera.



John Hannibal Smith (George Peppard)


Lider Drużyny A.



Captain Jack ( Franky Gee) 


Amerykanin który zrobił karierę w Niemczech.


John Scatman ( John Paul Larkin) 



Przykład na to, że wielka sława może przyjść nawet pod koniec życia.


 Baltimora  (Jimmy McShane)


Mistrz jednego przeboju pokonany przez AIDS. 


Lata 90 to było coś! Setki wspomnień

Przez lata istnienia niniejszej strony, odwiedzający zostawili po sobie kilkaset wspomnień z tamtego okresu. Wspomnień, których wyrzucenie  w wirtualny niebyt byłoby wielkim grzechem. 

Zachęcam wszystkich do czytania oraz pozostawienia po sobie sentymentalnego świadectwa z czasów które już nigdy nie wrócą. 

Uwaga! Komentarze - wspomnienia wyświetlane są partiami. By czytać kolejne, należy kliknąć w napis "załaduj więcej", znajdujący się na dole strony. 


  1. A kto pamięta gume turbo z obrazkami :) i flipsy w których rzekomo znajdowano pieniądze?
    Odpowiedz
  2. Pamiętam czekanie pod kioskiem na nowe karteczki do segregatora, zajęcia na sypiącej się sali gimnastycznej, oranżadkę w rurce kupowaną w sklepiku szkolnym i sezon ogrodniczkowy, kiedy wszyscy musieli latać w szelkach. Było kultowe "Z Archiwum X", którego wszyscy się bali, ale obejrzeć było trzeba i szałowe dyskoteki ze Scatmanem. Pamiętam, jak się bałam starszych, którzy latali w koszulkach Nirvany i flaneli w czarno-czerwoną kratkę. Jakoś fajniej było-nie chciałabym dorastać w XXI wieku. Przede wszystkim wydaje mi się, że zwracaliśmy mniej uwagi na modę i kasiastych rodziców-wszyscy łazili w dresach i rozwalonych trampkach, teraz już ośmiolatki przychodzą do szkoły wystorjone jak damy z balu debiutantek.
    Odpowiedz
  3. Wafle Kukuruku (czy jakoś tak), gumy Turbo (rakotwórcze rzecz jasna) i obrazki na wymianę :) Do tego moda na różne albumy do których kupowało się naklejki (z dinozaurami, z piłkarzami, z autami) i potem je namiętnie wymieniało (mi brakuje 1 16 81, ale mam podwójne 4 66 89;)). Jak ktoś miał C64, nie mówiąc już o Amidze czy w końcu PeCecie to był gość :) Przegrywane na "jamniku" kasety z hiciorami... to były czasy :) Szkoda, że moje dzieci będą dorastać w zimnym cybernetycznym świecie z wszędobylską inwigilacją...
    Odpowiedz
  4. ja sie jeszcze zalapalem na dorastanie w latach 90, Pamiętam jeszcze kartki, gre w mario na pegasusie... Nie chciałbym dorastać w tych czasach, gdzie dziecko w wieku 7 lat nie ma najmniejszych problemów z obsługą komputera
    Odpowiedz
  5. "Nie chciałbym dorastać w tych czasach, gdzie dziecko w wieku 7 lat nie ma najmniejszych problemów z obsługą komputera"

    Ale za to my w wieku 10 lat znaliśmy dziesiątki komend DOS-a ... :)
    Odpowiedz
  6. Hubba - Bubba wtedy całkiem inna niz dzis :)
    Odpowiedz
  7. Około pół roku temu na fali resentymentu pograłem z kumplami z roku w pegasusa. To było coś, niby nie ma grafiki i takich tam, to cieszyło dużo bardziej niż jakakolwiek gra współczesna. Pamiętam jeszcze pepsi-colę, napoje ptyś(w charakterystycznych butelkach), oranżady w proszku no i oczywiście nieśmiertelne karteczki, mam jeszcze kilka segregatorów w domu:)Pamiętacie np. lane poniedziałki? Nikt nie biegał z super wypasionymi spluwami, tylko wiadra i butelki i hoolla:)
    Odpowiedz
  8. i jeszcze karteczki na wymianę były! i kola-kao (jakkolwiek to się pisze:) i małe wiadomosci DD :)
    Odpowiedz
  9. Oj tak, lezka o woku sie kreci! Jeszcze Vibowit i guma Donald :)
    Odpowiedz
  10. a nie pamietacie tych tekturowych krazkow, ktore zbijalo sie takimi grubszymi, plastikowymi?? jak to sie nazywalo?? oryginalne chyba byly hoppies czy jakos tak, pozniej juz sie narobilo tazos i wielu wielu innych...
    i byly tez wafle z naklejkami dinozaurow :)
    Odpowiedz
  11. a kto pamięta "opowieści z ciemności" czy jakoś tak :D

    co takie dzieci przy ognisku sypały piaskiem w ognisko i zaczynała się "straszna opowieść"

    aaa i jeszcze Dragon Ball :D

    no i nieśmiertelne Mario...

    ehh
    Odpowiedz
  12. Teraz to czteroletnie siostry mojej lubej mają Worda opanowanego :P A ja się wychowywałem przez całe lata '90 i jak sobie przypomnę wymienianie się "karteczkami" z królem lwem, całodzienne zabawy inżynieryjne w piaskownicy, Turbo, Ulicę Sezamkową (a nie pieprzone pedalskie teletubisie :P), psujące się pady do pegasusa, pistolety i GunMana to aż się łezka w oku kręci xD

    Wtedy było lepiej. Szło się po kupli i wrzeszczało pod oknem żeby wyszli, bo inaczej się nie dało. Babcie się wkurzały, by je olewaliśmy i robiliśmy swoje. Dzisiaj piaskownica nie jest "jezzy" i jak dziecko ma 4 lata to nie pójdzie :P Ja siedziałem i budowałem pułapki (dziura zasypana piachem na patyczkach) do kilkunastu lat i miałem zajebistą łopatę :D

    A jeszcze były niemożliwie kreatywne klocki LEGO, z których można było budować wszystko. Dosłownie. Nie to co teraz, że LRGO to zabawka dla niedorozwiniętych chyba (w założeniu), bo zamiast pomęczyć się nad złożeniem tych kilkuset nieraz części są cztery i zupełnie to niepodobne do samochodu czy helikoptera :(

    Dzięki za przypomnienie starych czasów ;]
    Odpowiedz
  13. Kukuruku sa smierdzace bo kosztuja dwa tysiace... sam Walesa ich sprobowal i w szpitalu wyladowal!!! hahahahaha
    Mimo rymowanki to byly najlepsze wafelki na swiecie! z naklejkami dinozaurow!
    Odpowiedz

  14. U mnie w szkole z tymi dyskotekami to było ciut inaczej, nie było rodziców etc, a ksiądź nie miał nic do gatki ;p Co do telewizji to pamiętam jeszcze wiele innych kreskówek, które puszczano na RTL 7, Co do kompuerów, to byłem szczęśliwym posiadaczem Amigi 600, teaz żałuje że ją sprzedałem ;/
    Odpowiedz
  15. I Zulu-Gula!
    Odpowiedz
  16. zaloga-G :) jesli ktos pamieta (jam jest 78 rocznik) pscółka Maja :) Sindbad żeglarz kogut z teleranka, domowe przedszkole, ehhh... moje dzieci juz beda chyb amialy wlasne roboty ;/
    Odpowiedz
  17. A mieliście plecak ze skóry, taki ściągany worek? Był boski bo można było mazać po nim korektorem :D i a propos korektora.. korektor w pędzelku! Całe kartki nim się zamazywało i ten zapach roznoszący się po sali...
    Cola-kao z mieszadełkiem na baterie... wyglądało ono jak minimalistyczny helikopter ( minimalistyczny bo bez kokpitu i tylniego skrzydła). Nigdy nie udało mi się przy jego pomocy odpowiednio dobrze zamieszać kakałka ;D

    Wracając do współczesności, ostatnio zauważyłam w sklepie Tamagochi za 90 zł! Trzeba było nam niemądrym kupować je za 10 zł, w czasach ich upadku pod koniec podstawówki, zbilibyśmy kokosy!
    Odpowiedz